reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Sepsa -tak strasznie boli gdy zabija- dla wiktorka mojego aniołka.

EWASK

Fanka BB :)
Dołączył(a)
6 Styczeń 2009
Postów
277
Miasto
Sosnowiec
PISAŁAM JUŻ O MOIM RYCERZU NA FORUM W TEMACIE: "LUDZIE MARZĄ O ANIOŁACH JA JEDNEGO TRZYMAŁAM W RAMIONACH" TEN CYTAT JEST DLA MNIE CZYMŚ WIĘCEJ - BO KAZDA ANIOŁKOWA MAMA TRZYMA ANIOŁKA NA REKACH czy to w marzeniach czy tylko w głowie gdy wyobrazamy czasami sobie jak nasze aniołki są wśród nas, ja miałam to szczeście że tuliłam go troszeczkę, w chwili gdy odszedł miałam go na ręce -kocham Ciebie synku tak bardzo że aż serce ściska żal, że Ciebie nie ma przymnie.



Opowiem Wam historie mojego Wiktora - gdzie jest to rada i niesamowita nauczka na przyszłość aby nie trafiać do szpitali dużych tzw. jak my to nazywamy najlepsze bo kliniki matki i dziecka wszystkie w polsce to siedlisko naokropnieszych bakterii odpornionych nawet na antybiotyki, w mniejszych szpitalach tych co mamy je pod nosem jest bezpieczniej i to nie jest tylko moja opinia ale także lekarzy.
Opowiem Wam historie Wiktora w skrócie: wiktorek urodziła się w 40 tyg wazył 4000kg :cool2::cool2::cool2::cool2::cool2:jedynym dziwnym suptomem było wymiotowane i nieprzybieranie na wadzę dlatego po 2 dniach bycia w domu skierowano nas do małego szpitala gdzie po wszystkich badaniach stwierdzieli podejrzenie wady przyrostu zwężenia odźwiernika i skierowano nas do Centrum Zdrowia Matki i Dziecka w Katowicach dodam że ta wada jest operowana i po 3-5 dni wychodzi sie do domu. Jednak w katowicach wyelimionowano ta wade w pierwszym dniu pobytu dziecko miało wszystkie badania bardzo dobre a posiewy z krwi i moczu negatywne a zatem w/g lekarza podejrzenie refluksu bądz alergii na białko mleka krowiego- podawali mu różne mieszanki mleka ale on dalej wymiotował nie zakazdym razem ale jednak dalej ,pobierano mu mocz dwa razy wyszła nieczystość - i tu ja podejrzewam że miał zapalenie układu moczowego co wskazywało ze dziecko wymiotowało i gdy podali mu antybiotych przestał wymiotować. nastepnie z ioimu wyjechaliśmy na patologię Wiktorek super sie czuł jadł rósł i niewymiotował. ale antybiotyk musiał 10 dni wziąść wiec leżała dalej , w wielka sobote dostał rotawirusa i przeszedł to infekcje przez tydzień niestety panie pielegniarki odparzyły mu pupe do mięsa i później wietrzyły -i tu gdzieś został zarażony dwoma bakteriami escherichcia coli sbl (+) bakteria szpitalna i klebesilą pleumenią -posiew z krwi-i zaczeła się posocznica. Na moich rękach prawie umierał to było 16 kwietnia w jednej sekundzie znalazł się na OIOME a po tygodniu trójka innych dzieci -suma sumarum z całej 4 przeżył tylko jeden -wcześniak. (a cała trójka umierała dzień po dniu Wiktorek mój silny rycerz walczył 24 dni) Zawsze mu mówiłam dopóki Walczysz jesteć zwycięscą. Od momentu sepsy miał wiele przetoczeń krwi a szczególnie płytek krwi , osocza, co dwa dni bardzo wysoką gorączkę - wtedy bakterie go atakowały ale przez 16 dni był na swoim oddechu i walczył super w trakcje choroby miał 4 dni kiedy pił mleko i juz wracał do zdrowia i nagle drugię wielkie uderzenia gorączka 40 stopni przy lekach przeciw gorączkowych, brzuch jak balon, marmurkowa skóra, respirator, podejrzenie zapalenia opon mózgowych i wtedy nastapiła decyzja chirurga o otwarciu brzucha - po otwarciu nic nie znaleziono a szukano ropienia który siał bakterie -kilka transfuzji krwi Wiktor dalej walczył ale badania krwi coraz gorsze szpik nie pracował- leukocyny na poziomiie zerowym,płytki 3000a powinnien mieć 250 000 coraz gorzej układ krążenia padał wątroba rosła, trzustka też brzuch 47,5 cm, jest wtorek 08.05.2012 badanie szpiku,ja z mężem i szwagrem szukaliśmy wszystkiego chciliśmy mu nawet przeszczepić szpik, zostać dawcami krwi żeby mógł mieć leukocyty niezdążyliśmy w środe 09.05.2012 o 6.35 przy nas umiera mój waleczny mały synek - umiera ostatni z tych dzieci, które walczyły bardzo krótko. [***]
Przyczyny śmierci : Posocznica, niewydolność krążeniowo-oddechowa, niewydolność wielonarządowa.
Diagnozy wymiotów nie ma a dziecka już też.
 
reklama
Ewask strasznie mi przykro:( to tak boli
masz racje te wszystkie wielkie molochoty to najgorsze co moze byc-my stracilismy synka w szpitalu Akademickim niby najnowocześniejszych i co z tego ...:(

Dla Wiktorka(**)
 
najgorsze są te nowoczesne szpitale, w katowicach jest to klinika uniwersytecka więc ........ czasami wydaje mi sie że moga robić doswiadczenia ta swoich pacjentach, ponadto za kazdego pacjenta na iomie dostaja kupę kasy ponoć za m-c leczenia nawet 60. 000 NFZ płaci więc mozna sobie tylko wyobrazić pewne rzeczy.
 
Ogromnie współczuję :( To dla małgeo dzielnego Wiktorka
[*] Spoczywaj szczęsliwie i czuwaj nad swymi rodzicami.
Przeczytałam i łzy popłynęły, bo spotkało nas cos podobnego...tez nasza Julcia trafiła na 3 tyg na patologie noworodka. Nic nie wykryto, zarażono ja dodatkowo adenowirusem na patologii...a dzisiaj już wiemy, co sie stało...Otóz zdrowo urodzona, żywotna, chociaz maleńka( waga 2260) zostala 1 dnia życia zaszczepiona WZWB na położnictwie, nik nas nie pytał o zgodę, ja nie miałam pojęcia...Po 2 dniach, zaczęło sie, bóle brzuszka i wymioty...CRP rosło, 4 antybiotyki...nic nie pomagało, zero wyhodowanych bakterii przed i po kuracji, więc...rozłozyli ręce, że przyczyna nie znana, tylko nasza jedna lkeraka zasugerowała NOP, odczyn poszczepienny po WZWB. I tyle wiemy, nasza Julcia sie pozbierała, mimo ze nie pozwolili dawac mojego pokaremu, ja walczylam, po 3 tyg gdy wyszła złapała pierś i jadla moje mleczko do 20 miesiecy, i nadal się zdarza, chociaz jest juz duza 20 miesięcy. Więcej jej nie szczepilismy, jest zdrowa, nie choruje poza małym katarkiem i 3 dniówka . Nikt sie nie przyznał oficjalnie, nasze szczęście że trafiła do małego szpitala w Świętochłowicach, mały , czysty oddział, czuję ogromna wdzięćzność dla naszej Pani doktor , która tam ją zawiozła, tak wybrała i dziekuje Bogu, że wyszła z tego cało, a innym dzieciątkom nie udało się. Wielki smutek, żal....bardzo współczuję, łącze sie w bólu, rozumiem, och jak rozumiem :/
 
Beniaminka bardzo dziekuje i zyczę duzo zdrówka dla Julci, ja też mam 4 latkę córeczkę Julcie- oj pewnie ma temperament mała Julcia.
 
reklama
Drogie mamy rozpoczełam ten temat dlatego oddzielnie bo chciałbym mówić głośno o sepsie i problemie w szpitalach, ja osobiscie szukałam pomocy jak mój Wiktorek chorował , chciałam sie czegos dowiedzieć ale nikt nie opisywał tego wszystkiego, więć chce pomagac ludzią mamą tata którzy maja dzieci w szpitalach odnośnie mojego przykrego doświadczenia z ta chorobą. a gdy będe miała juz tą dokumentacje ze szpitala dokładnie wszystko opiszę zeskanuje i bede odpowiadać na wszelkie pytania, chociaz nie jestem lekarzem ale czasami pomaga odpowiec taka " nie martw sie moj syn miał taki wynik badania i jeszcze żył" to pomaga ja osobiscie spotkałam takiego człowieka w szpitalu który mi i mężowi dawał dużo natchnienia w całej tej walce. I za to mu dziękuję i modle się za jego córcie żeby mógł ją wziąść z tamtąd.
 
Do góry